Forum www.apiotrowska.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Starsze Wywiady :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.apiotrowska.fora.pl Strona Główna -> Nowości, newsy, skany..
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaś
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:47, 26 Maj 2008    Temat postu: Starsze Wywiady :)

Znalazlam wywiad Wink Umieszcze go tutaj.. :]

Najgorętsza para roku. Od miesięcy nie schodzą z pierwszych stron gazet. Ich uczucie rodziło się na oczach milionów widzów "Tańca z gwiazdami", którzy zastanawiali się, co ich łączy. Czy to wielka miłość, czy tylko wielki blef? Jak jest naprawdę, tancerka Aneta Piotrowska i aktor Rafał Mroczek zdradzają tylko nam.

Czy pomiędzy Anetą Piotrowską, dziewiętnastolatką o zniewalającym uśmiechu i mistrzynią świata w tańcu, a Rafałem Mroczkiem, aktorem najpopularniejszego serialu w Polsce, rozkwitło uczucie? To pytanie sezonu. Widzowie "Tańca z gwiazdami" zadawali je sobie za każdym razem, kiedy para pojawiała się na parkiecie. Zapatrzeni w siebie wytańczyli Kryształową Kulę. Ale radość z wygranej prysła już następnego ranka po zwycięstwie. "Uczucie na pokaz" - pisały brukowce. Miłość czy cyniczna gra na emocjach? - spekulowali reporterzy. Prawdę znają tylko sami zainteresowani. Wbrew nagonce razem z innymi parami ruszyli w trasę po kraju. Taneczny show na najwyższym poziomie, wspaniałe widowisko. Trasa "Tańca z gwiazdami" odniosła równie wielki sukces jak program telewizyjny. Aneta i Rafał tańczyli razem, razem wychodzili do braw, zawsze z uśmiechem. Co działo się za kulisami? Rozgrywał się dramat czy rozkwitała miłość? Aneta i Rafał długo zastanawiali się, czy o tym, co ich łączy, rozmawiać z kimś jeszcze niż tylko ze sobą. W końcu podjęli decyzję: ta opowieść położy kres plotkom.

GALA: Staliście się najpopularniejszą parą show-biznesu. Wbrew własnej woli. Brukowce szukają skandali, a jaka jest wasza codzienność?

RAFAŁ MROCZEK: Bywa ciężko. Kiedy chcemy być tylko we dwoje, raczej nie pójdziemy zwyczajnie na kawę czy lody. Często słyszymy za plecami: "Mroczek i Piotrowska, patrz, to ci z "Tańca z gwiazdami"". Czujemy się obserwowani.

ANETA PIOTROWSKA: Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo moje życie zmieni się po tym programie. Jaka jest siła popularności, ile się za nią płaci.

GALA: Skończyła się właśnie trasa "Tańca z gwiazdami". Wasze drogi się rozejdą?

RAFAŁ: W serialu "M jak Miłość" mam przerwę. Pojedziemy razem z Anetką na wakacje, a potem będziemy się przygotowywać do finału finałów "Tańca z gwiazdami", który odbędzie się w Sopocie, czwartego września. Dla nas obojga to wspaniałe raz jeszcze zatańczyć przed wielką publicznością. Wystąpi sześć finałowych par. Wiem, że wrócą szalone emocje. Adrenalina.

ANETA: Przed nami jeszcze jedno wyzwanie. Jadę na kontrakt do Hongkongu. Nie będziemy się widzieć przez dziesięć dni. Po raz pierwszy tak długo. Do tej pory rozstaliśmy się tylko na trzy dni po feralnym artykule w prasie na zakończenie trzeciej edycji programu. Odebrałam telefon: "Aneta? Co ty na to, że twój chłopczyk pojechał do klubu go-go?".

RAFAŁ: ...i wyszedł z niego w towarzystwie?

ANETA: Odłożyłam słuchawkę. Wszystko, co potem zostało napisane, zmyślono. Czułam się strasznie. Musiałam się wyciszyć. Trzy dni siedziałam w domu. Odetchnęłam, poszłam do lasu z siostrą. Czułam się bezpiecznie. Nikt mnie nie obserwował.

RAFAŁ: Dzwoniłem do Anetki. Wysłałem czerwone róże i liścik.

GALA: Rafale, jak to jest z serialowego ulubieńca stać się czarną owcą? "Rafał Mroczek w domu rozpusty", "Ta miłość to był wielki blef" - to niektóre tytuły z brukowców.

RAFAŁ: Bardzo czarną owcą. Trzeba mieć żelazną psychikę, żeby to wytrzymać. I bliskich, którzy wierzą w ciebie, znają i ufają od lat. Tej pierwszej niestety mi brak. Mam za to rodzinę, przyjaciół, znajomych. Dostałem od nich setki SMS-ów ze słowami wsparcia po ostatniej prasowej nagonce. Pisali: "Wiesz, co możesz w tej chwili zrobić z tą gazetą...?". "Wiemy, że się nie zmieniłeś, Rafał, nie daj się". To podtrzymywało mnie na duchu i pozwalało radzić sobie w trudnych chwilach, kiedy próbowano zrobić ze mnie kogoś, kim nie jestem.

GALA: Brak ci żelaznej psychiki. Nie radzisz sobie i co? Krzyczysz z wściekłości, walisz pięścią w ścianę?

RAFAŁ: Niestety nie. Dołuję się. Czuję rozpacz. Masz przy sobie te gazety? Chcę je raz jeszcze zobaczyć, przypomnieć sobie i głośno się dziś ze wszystkiego roześmiać.

ANETA: "Nie krzycz na mnie: Aneta błaga mnie na kolanach". Z tych słów śmialiśmy się razem już drugiego dnia. Ale po artykule "Uczucie na pokaz" i zdjęciach Rafała, jak wychodzi z nocnego klubu, przeżyliśmy trudne chwile. Ogromny stres. Wypisywano głupstwa. Nawet rodzina reagowała na te bzdury. Paparazzi zrobił nam zdjęcie, ponoć w trakcie kłótni. "To nieprawda" - mówiłam bliskim. "Ale jesteś na zdjęciach" - słyszałam w słuchawce. Jestem. Rozmawiam z moim chłopakiem, który coś mi tłumaczy. Rafał nie krzyczy. A ja przed nim nie klęczę. To był koszmar.

RAFAŁ: Rozumiem, że pikantne plotki sprzedają się najlepiej. Prasa musi zarabiać, ale nie takim kosztem. Zapracowaliśmy swoim tańcem na Kryształową Kulę, na nagrodę, którą nam w ten sposób odebrano.

GALA: Dlaczego nie chcieliście przyznać publicznie, co was łączy?

RAFAŁ: Nie stworzyliśmy związku po to, by wygrać. Chcieliśmy utrzymać go w tajemnicy jak najdłużej. Po dwóch tygodniach prób już byliśmy razem. Widzieliśmy, co zrobiono z uczucia Kasi Cichopek i Marcina Hakiela. Nie chcieliśmy takiej szopki.

ANETA: Ale pojechaliśmy do Disneylandu i tam przypadkowa dziewczyna zrobiła nam zdjęcia. Pamiętam, zobaczyłam ją podczas parady. Siedziała pod drzewem z aparatem wycelowanym na nas, dzwoniła gdzieś, cieszyła się.

RAFAŁ: W programie wygraliśmy. Mam nadzieję, że zwyciężył tylko taniec. I wbrew wszystkim i wszystkiemu nadal jesteśmy razem. Niczego nie musimy udowadniać i przed nikim grać. Gdybyśmy stworzyli związek na pokaz, nie wytrzymałby tej próby.

GALA: Co was zbliżyło do siebie? Jesteście podobni? Oboje perfekcjoniści?

ANETA: Jak najbardziej. Ale z różnymi temperamentami. Mnie motywują porażki...

RAFAŁ: ...a ja po nieudanym występie nie mogłem się pozbierać.

ANETA: Pamiętam, jak nakręcałam Rafała przed wyjściem na parkiet do tańca, w którym odgrywaliśmy parę studentów. "Poczuj te emocje, zdałeś egzamin, idziesz do mamy i chwalisz się dyplomem" - krzyczałam prawie. Poskutkowało.

RAFAŁ: Perfekcja to wielkie słowo, nie lubię go używać. Jestem zadowolony, kiedy wiem, że zrobiłem coś na sto procent. Słowo daję, tańcząc, nie myślałem - wygram czy nie? Ale chciałem dać z siebie wszystko. Czy jesteśmy podobni? Są kwestie, w których się z Anetką różnimy. Uzupełniamy się, poznajemy. Zmieniamy. Czuję to.

GALA: Potraficie nazwać to, co się w was zmienia? Docieracie się łagodnie czy może walczycie ze sobą?

ANETA: Jestem bardzo otwartą osobą. Uśmiecham się do wszystkich, jestem serdeczna dla wszystkich. A Rafał wtedy pytał: "Jak to, jesteś taka sama dla nich i dla mnie?". Wtedy zaczęłam analizować swoje zachowanie. Przytemperowałam się trochę. Muszę przyznać, że z początku było ciężko. Nie rozumiałam, o co Rafałowi chodzi. Nie zauważałam tego, co mi zarzucał. A on spokojnie pokazywał, co go boli. Zmieniłam się. I teraz widzę, że jest to potrzebne nam obojgu.

RAFAŁ: Ja się zmieniam z dnia na dzień dla Anetki, a ona dla mnie. Więcej uwagi poświęcała pracy, teraz poświęca ją mnie (śmiech). To wspaniała zmiana. Ciężkie chwile pozwoliły nam lepiej się zrozumieć. Tworząc związek, zastanawiamy się, co jesteśmy w stanie zaakceptować w partnerze, a czego nie.

GALA: Popularny aktor i mistrzyni świata w tańcu. Rafał miał wielkie szczęście, wygrywając casting, ale ciebie życie chyba nie rozpieszczało?

ANETA: Przeszkoliło mnie. Od dziesiątego roku życia poświęciłam wszystko tańcowi. Chociaż rodzice byli temu przeciwni. Zaczęło się od tego, że w wieku sześciu lat wystąpiłam w "Mini liście przebojów". Naśladowałam Madonnę. Przeszłam eliminacje. Z małej kaszubskiej wsi doszłam do Sali Kongresowej w Warszawie. Od tamtej chwili prosiłam mamę: "Zapisz mnie do klubu tanecznego". I nieodmiennie słyszałam: "Nie, nie, córeczko, nie masz przecież partnera". W szkole zapytałam kolegę z ławki: "Chcesz być moim partnerem do tańca?". I tak się zaczęło. Od piętnastego roku życia mieszkam sama. Dostałam propozycję tańczenia z bardzo dobrym partnerem. Wyjechałam do Londynu. Mieszkałam sama. Kończyłam gimnazjum. Przyjeżdżałam do Polski na testy, a tam chodziłam do college'u. Wiem, co znaczy samotność. I właśnie jej boję się w życiu najbardziej. Nieraz łapałam się na tym, że mówiłam sama do siebie. Cztery ściany, a ja pytałam: "No i co u ciebie słychać?". I odpowiadałam: "Wszystko dobrze". Dziś brzmi to śmiesznie, ale było mi ciężko. Trwało to trzy lata. Ostro trenowałam, zdobyłam dla Polski mistrzostwo świata. Wróciłam do domu na miesiąc i znów wyjechałam. Tym razem do Hongkongu. Taniec to moja praca.

RAFAŁ: A serial to moja praca. Praca, a nie zabawa. Nie wygrałem sukcesu na castingu. Wchodząc na plan, znalazłem się bez żadnego doświadczenia i przygotowania w gronie świetnych aktorów. Miałem tego świadomość i ciężko tyrałem, żeby sprostać. To, gdzie jestem dziś, kosztowało mnie bardzo wiele stresu i wysiłku.

GALA: Sami dobrze wiecie, jaka bliskość może pojawić się między partnerami w tańcu. Aneta mówi: "Taniec to moja praca". Czy praca może stanąć między wami?

ANETA: Nigdy nie wiązałam się z partnerem z parkietu. Uważam, że powinno się oddzielać pracę od prywatności. Znam pary, które miały wielkie osiągnięcia i przez problemy w relacjach przepadały w turniejach. Emocje z domu przekładają się na trening, to nieuniknione.

RAFAŁ: W "Tańcu z gwiazdami" ci się to nie udało (śmiech).

ANETA: Ale nie było nam łatwo. Kiedy ja myślałam o układzie i zastanawiałam się, jakie jeszcze mogę dać ci wskazówki?

RAFAŁ: ...oczekiwałem przytulenia, a nie krytyki, którą, przyznaję, ciężko znoszę.

GALA: Pierwsze spotkanie, a potem setki wspólnie spędzonych godzin. Kto kogo pierwszy uwodził?

RAFAŁ: Przyszedłem po raz pierwszy na próbę i zobaczyłem Anetę w stroju, od którego każdemu zmiękłyby nogi. Nie mogłem się skupić na nauce tańca.

ANETA: (śmiech) To był zwykły strój - body.

RAFAŁ: Pewnie dwa dni je wybierałaś.

ANETA: Powiedział mi wtedy: "Może byś coś na siebie nałożyła, bo nie mogę się skoncentrować". Następnego dnia kupiłam dresy.

GALA: Oswoiłaś się przez lata tańca ze śmiałymi strojami. Dekoltami, spódniczkami, których w zasadzie nie ma.

ANETA: Zaskoczę cię. Miałam zawsze bardzo elegancki wizerunek kobiety w golfie. Mogłam mieć gołe plecy, ale pod szyją wszystko zasłonięte, długi rękaw. To był m j znak rozpoznawczy. Tym razem musiałam się przełamywać. Rozebrali mnie.

RAFAŁ: A jaka to była walka.

GALA: Wzięłaś udział w sesji dla "Playboya". Więc jednak coś się w tobie zmieniło. To była wasza wspólna decyzja?

ANETA: Zrobiłam to, bo pomyślałam, że te zdjęcia wcale nie muszą być wulgarne. Można pięknie, subtelnie pokazać kobiece ciało. Zrobić fotografie artystyczne. Przyznaję, nie przypuszczałam, jaki to stres.

RAFAŁ: Bałem się, jak chyba każdy facet. To ten rodzaj intymności, który chciałbym mieć tylko dla siebie. Nie powiedziałem Anetce: Nie. Choć jej sesja to wyjątkowo trudne doświadczenie. Nie widziałem jeszcze zdjęć. Obejrzę i wyrzucę od razu (śmiech).

GALA: Jesteś aktorem. Musisz brać pod uwagę to, że kiedyś przyjdzie propozycja odważnej roli. Co sam zdecydujesz? Staniesz nago przed kamerą?

RAFAŁ: Biorę to pod uwagę, rozmawialiśmy o tym?

ANETA: ...i (śmiech) ja się wtedy nie zgadzałam.

GALA: Jest jakaś bariera, której nie pokonaliście w "Tańcu z gwiazdami"?

RAFAŁ: Nie dałem rady zatańczyć przed moją instruktorką. Nie zrobiłem tego i nigdy nie zrobię. Nawet podczas kręcenia zajawek do programu prosiłem Anetkę, żeby czekała za drzwiami.

ANETA: Może kiedyś zatańczysz dla mnie?

RAFAŁ: Ale to już zupełnie inny taniec (śmiech).

ANETA: Nie podlega ocenom? (śmiech)

RAFAŁ: Ocenom tak, ale zdecydowanie nie poprawkom.

GALA: Tancerka i aktor. Bierzecie sobie na głowę życie w rozjazdach, życie na planie. Nie mijacie się w drodze?

ANETA: Będę wyjeżdżała na krótkie kontrakty. Może czasem zabiorę ze sobą Rafała. Nie martwię się o przyszłość.

RAFAŁ: Nie myślimy - skończy się "Taniec...", trasa, finał finałów i nasze drogi się rozejdą. Jest nam ze sobą zbyt dobrze. Jestem rodzinnym facetem. Chociaż nie jeżdżę często do mamy do Siedlec, słyszymy się niemal każdego dnia. I nie lubię w życiu pędzić. Czuję, że ten program mnie zmienił. Poznałem zupełnie nowe emocje. Siadam czasem i myślę o życiu dużo dojrzalej niż przed paroma miesiącami. Zdarza się, że zapisuję swoje uczucia, zdarza się, że płaczę. Na pewno potrafię się zatrzymać, pomyśleć o tym, co w życiu najważniejsze. Ale powiem szczerze: jeszcze się nie uodporniłem na kłamstwa wypisywane w brukowcach. Jak czytam, że stworzyliśmy związek na pokaz, by wygrać, szlag mnie trafia.

GALA: Rafale, masz łzy w oczach, kiedy to mówisz.

RAFAŁ: Bo nie mogę do tego wszystkiego złapać dystansu. Złoszczę się. Boli mnie, że ktoś może tak pisać i jest zupełnie bezkarny. Czujemy oboje bezsens tłumaczenia się z naszego uczucia. Powiemy, że się kochamy, a jutro ktoś zechce pobawić się naszym kosztem i wspólne zdjęcie podpisze wyssanym z palca komentarzem. Dlatego tak długo zastanawialiśmy się, czy chcemy z tobą rozmawiać.

GALA: Ale to była ważna rozmowa. Po niej już nikt nie będzie miał wątpliwości.

Rozmawiała Monika Berkowska
Nr 27/2006, od 3 do 9 lipca


Każdy pewnie go czytał.. no ale.. wywiad cholernie boski !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kaś dnia Pon 16:50, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaś
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:14, 26 Maj 2008    Temat postu:

Znow z Rafalem Razz


Rafał Mroczek i Aneta Piotrowska jako pierwsza para w trzeciej edycji zdobyła komplet najwyższych ocen jurorów. Jednak nawet faworyci żyją w stresie i czasem ponoszą ich nerwy.


Ile razy Rafał się na Ciebie obraził?

Aneta Piotrowska: Chyba tylko raz. W sambie, tuż przed programem.
Rafał Mroczek: Nie wychodził nam układ. Aneta też się wtedy denerwowała
Aneta potrafi być niemiła?
R.M.: Przecież nieporozumień nie da się uniknąć. Każde z nas ma swoje zdanie i nieraz padnie o dwa słowa za dużo. Zmęczenie robi swoje ale przecież nie jest tak, że ktoś z nas wyszedł i trzasnął drzwiami. Albo że próba odbywała się bez słów.

Czy w Waszym przypadku sprawdza się przysłowie: “Kto się czubi, ten się lubi”? W prasie pojawiło się Wasze zdjęcie, jak się całujecie…R.M.: Na przywitanie i pożegnanie. Ale bardzo się lubimy!

Podobno niewiele brakowało, a w ogóle nie poznałabyś Rafała. Uczyłaś tańca gdzieś w Azji…
A.P.: Byłam na kontrakcie w Hongkongu, ale moja siostra przekonywała mnie że “Taniec z gwiazdami” to coś dla mnie. W końcu wyciągnęła mnie na casting. Pojechała ze mną nawet na podpisanie kontraktu. Chyba po to, żebym nie uciekła.

Kiedy dowiedziałaś się, że zatańczysz z Rafałem?
A.P.: Były przecieki na tydzień przed ogłoszeniem, kto z kim zatańczy. Usłyszałam, że mam zatańczyć z jednym z bliźniaków z “M jak miłość”. Ale ja, będąc stale za granicą, nie znałam “M jak miłość”! “Jak to nie wiesz, kto to jest?” - denerwowała się siostra. Poszukałyśmy Mroczków w internecie. Ucieszyłam się, że Rafał miał styczność z tańcem. Odetchnęłam z ulgą.
R.M.: Organizatorzy trzymali wszystko w tajemnicy, więc ja nic nie wiedziałem o mojej partnerce.

[img]Pamiętacie moment spotkania? Na salę weszło dziesięcioro tancerzy i…[/img]
A.P.: Rafał cały czas się uśmiechał.
R.M.: A ty uśmiechałaś się do wszystkich, a teraz mówisz, że tylko do mnie. Podobno Aneta dawała mi jakieś znaki wcześniej, niestety, ich nie zauważyłem. Typowałem dwie dziewczyny. I trafiłem celnie. Jedną z nich była właśnie ona!
A.P.: Kazali nam zatańczyć podstawowy krok cza-czy. Oniemiałam. Jemu to wychodziło! Zaraz złapałam za telefon. Powiedziałam siostrze, że nie jest tak źle.
R.M.: Chciałem dobrze wypaść, nauczyłem się wcześniej!

W “Tańcu z gwiazdami” doszliście daleko. Który z etapów był najcięższy?
R.M.: Miesiąc przygotowawczy, jeszcze przed pierwszym “lajfem”. A potem była ciągła sinusoida nastrojów: chce mi się, euforia, bo się udało, zmęczenie, znużenie, nie chce mi się.

Nie wariujecie, słysząc na próbie tę samą melodię po raz setny?
R.M.: Jak ją lubimy, czujemy, to OK. Gorzej, jeżeli ten kawałek nam się nie podoba, jak było w odcinku musicalowym, gdzie tańczyliśmy do muzyki ze “Skrzypka na dachu”. Za smutne! Zwłaszcza Aneta męczy się, nie czując muzyki. Ja na próbach podchodzę do tańca z większym dystansem, po prostu ćwiczę kroki. Czasem Aneta ma o to do mnie pretensje.

W programie, przed kamerami też się tak dystansujesz?
R.M.: Tuż przed “lajfem” mam w głowie tysiąc rzeczy, na które chciałbym zwrócić uwagę. I tak jest jeszcze na próbach generalnych. Ale w trakcie pokazu już nie myślę ani o tym, w którastronę zwrócić głowę, ani czy palce stopy mają być wyżej czy niżej. Wszystko idzie automatycznie. Na emocjach. Oddaję całego siebie. I mam nadzieję, że to widać.

Pewnie że tak. Ciągle jesteście na czele konkursowej stawki. I okazuje się, że wbrew obawom na wszystko jednak wystarcza Wam czasu. Na kilka dni polecieliście do Paryża.
R.M.: Po 9 tygodniach takiej pracy chieliśmy odpocząć.
A.P.: Bawiłiśmy się w Eurodisneylandzie jak dzieci, prawda?
R.M.: Najfajniej było na tych wszystkich kolejkach.
A.P.: Ale ja wsiadłam tylko do jednej z nich. Straszliwie się bałam!
R.M.: Jest zdjęcie. Aneta przerażona! Twarz w dłoniach…

Finał “Tańca z gwiazdami” już niedługo. Co po programie?
R.M.: Studiuję inżynierię lądową, więc muszę zaliczyć czerwcową sesję. Potem miesiąc wakacji. a od sierpnia praca w serialu.
A.P.: Ja będę miała tylko dwa tygodnie urlopu. A potem pewnie znów będę uczyć tańca.
R.M.: Katować innych ludzi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaś
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:20, 26 Maj 2008    Temat postu:

Kolejny z samą Anecią :*:

Piękna tancerka z „Tańca z gwiazdami”. Przebojowa, pewna siebie. A jednak przy bliższym poznaniu Aneta Piotrowska zaskakuje. Okazuje się samotną dziewczyną, która od piętnastego roku życia jest zdana na siebie. Żaden głośny romans z tej samotności jej nie uleczył.

Rozmawiałam z Twoją siostrą Beatą. Powiedziała, że marzy o chwili, kiedy przyjdziesz do niej i powiesz: „Beati, jestem szczęśliwa”. Czego brakuje Ci do szczęścia?
Ależ ja uważam, że mam w życiu dużo szczęścia. Mam rodzinę, która mnie wspiera, pasję, która jest moim zawodem i dostaję od życia mnóstwo szans na realizację swoich marzeń. Ale rzeczywiście marzę, jak chyba każdy człowiek, o tym, żeby kochać i być kochaną. Tego właśnie brakuje mi do pełni szczęścia i pewnie o tym myślała Beata.

– Ale masz dopiero 20 lat. Przecież spotkasz jeszcze setki mężczyzn…
Tylko że mi nie zależy na tej setce... Chodzi mi o tego jedynego, w którym będę miała oparcie, przy którym poczuję się bezpieczna, który będzie dla mnie partnerem. Marzę o tym, ale nie szukam na siłę. Mam tylko nadzieję, że nie przeoczę, kiedy los postawi go na mojej drodze. A to, że mam dopiero 20 lat, chyba nie ma znaczenia. Tyle wydarzyło się w moim życiu, że czasami wydaje mi się, że mam lat 30. Wiem, że o związek trzeba dbać, pielęgnować go, troszczyć się o niego, ale to właśnie jest piękne mieć osobę, dla której chcemy to robić.

– Przez ostatnie pół roku byłaś w związku z Rafałem Mroczkiem? To nie był ten jedyny?
Teraz wiem, że nie, chociaż długo chciałam w to wierzyć, bo moje uczucia do Rafała były zawsze szczere i głębokie. Przeżyłam z nim dużo wspaniałych chwil i tylko te chcę pamiętać. Jednak jego styl życia, sposób postępowania oraz zasady, jakimi się kieruje, nie pozwoliły mi na to, by dalej tkwić w tym związku. Rafał nie był w stanie zaakceptować moich samodzielnych decyzji. Nie potrafił ani rozmawiać, ani słuchać – tylko żądać i wymagać. Wymagać bezwarunkowej akceptacji jego osoby i jego zachowań. Myślę, że właśnie to mnie przerosło i dlatego podjęłam decyzję o rozstaniu, zresztą bardzo dla mnie trudną. To wszystko, co się potem działo, utwierdziło mnie w przekonaniu, że była to jedyna słuszna decyzja.

– Wszystko przez ten program..
Tak, ale to było cudowne doświadczenie. Moja siostra bardzo namawiała mnie do udziału w „Tańcu z gwiazdami”. Uczyłam wtedy tańca w Hongkongu. Sama jak palec, pracowałam po dziesięć godzin dziennie, a potem spędzałam samotne wieczory w pokoju. Wyłam z tęsknoty. Tak bardzo brakowało mi rodziny! Moja siostra, oczywiście bez mojej wiedzy, zgłosiła mnie na casting. Nagle dostałam telefon z TVN, że jestem umówiona na spotkanie. Siostra zawiozła mnie i czekała, aż wejdę. Dopilnowała nawet, żebym podpisała kontrakt. Wiedziała, że dzięki temu będzie mnie miała obok siebie.

– To chyba wyjątek w Twoim życiu, bo zdaje się, że wszystkie decyzje podejmujesz sama, począwszy od pierwszych kroków na scenie…
To prawda. Kiedy miałam sześć lat, w telewizji nadawano program „Mini playback show”. Uparłam się, że muszę w nim wystąpić. Przeszłam wszystkie eliminacje i doszłam do występów w Warszawie, w Sali Kongresowej. Pamiętam, że naśladowałam wtedy teledysk Madonny „La isla bonita”. Tańczyłam w czerwonej sukience w czarne kropki. Program skończył się, a ja już wiedziałam, że muszę tańczyć.

– W takich sytuacjach najczęściej o przyszłej karierze dzieci decyduje poświęcenie i wysiłek rodziców. Twoja rodzina miała pewność, że to dobry pomysł?
Mieszkaliśmy na wsi, a rodzice, niestety, nie chcieli mnie wozić do miasta na kurs tańca, bo byli zajęci nie tylko mną, ale też moim rodzeństwem. Od szóstego do dziewiątego roku życia, prawie każdego dnia, błagałam o to rodziców. Tańczyłam sama przy lustrze, występowałam na rodzinnych spotkaniach, aż mama w końcu powiedziała, że przecież i tak nie mam partnera do tańca, więc na nic mi kurs. Następnego dnia w szkole namówiłam kolegę i razem poszliśmy do mojej mamy. Powiedziałam: „Mamo, oto mam partnera i teraz musisz zapisać mnie do klubu”. Mama nie miała wyjścia, zapisała mnie do klubu tanecznego w Sopocie, jeździła z nami na treningi, poświęcała dla mnie dużo czasu.

– Ten kolega długo przy Tobie wytrzymał?
Tylko rok. Ale ja postanowiłam, że nie odpuszczę. Mając dziesięć lat, co jest późnym wiekiem na rozpoczynanie treningów, musiałam chodzić do grupy sześciolatków. Moi rówieśnicy śmiali się ze mnie, a ja, rozgoryczona, dawałam z siebie wszystko, żeby tylko tańczyć z nimi. Po dwóch miesiącach przeniesiono mnie do starszej grupy. Następnie zaczęłam z nimi wygrywać. Zdobyłam mistrzostwo okręgu w wieku lat 11 i przeniosłam się do innego klubu. Tam, z nowym partnerem, zdobyliśmy mistrzostwo Polski juniorów.

– Żeby osiągnąć taki wynik, nie wystarczy talent…
Na pewno nie wystarczy. Bardzo dużo pracowałam. Spędzałam na sali po cztery godziny sama, potem kolejne godziny z partnerem. Ale nie byłam zmęczona. Bardzo kochałam i kocham taniec, to cały mój świat i dlatego wiem, że moje całe życie będzie z nim związane. Taniec jest dla mnie czymś bardzo osobistym, bo wyrażam przez niego swój charakter, temperament, nastrój. Wspaniałe jest to, że wszystkie uczucia można pokazać przez taniec

– Jak, będąc nastolatką, pokazać samotność, żal, pustkę? Przecież do tego trzeba życiowych doświadczeń!
Ależ ja to wszystko już zdążyłam przeżyć. Mając 15 lat, po zdobyciu mistrzostwa Polski, pojechałam na mistrzostwa świata i tam dostałam od Dereka Hough, amerykańskiego tancerza, propozycję tańczenia razem. Wypatrzyła mnie jego trenerka. Przeprowadziłam się do Londynu. Rodzice oczywiście uświadomili mi, że będzie ciężko, że muszę iść do szkoły, rozwijać się nie tylko na parkiecie. Nie chcieli na szczęście hamować mojej kariery tanecznej, wspierali, jak mogli, odwiedzali, przyjeżdżali na turnieje, codziennie dzwonili. Ale jednak byłam dzieckiem żyjącym gdzieś samotnie w świecie. W Londynie łapałam się na tym, że mówię do siebie. Tak bardzo brakowało mi zwykłych gestów, opieki, wsparcia...

– Kto się Tobą zaopiekował na miejscu? Derek był Twoim chłopakiem?
Nie był, ale jego mama, która była naszą trenerką, pomagała mi. Bardzo odczułam barierę językową, a że poszłam do college’u teatralno-muzycznego, miałam jeszcze trudniej. Zajęcia z poezji angielskiej i Szekspir w oryginale… Łatwo nie było, ale też dużo się nauczyłam. Mieszkanie zmieniałam pięć razy. Od bardzo taniego w czarnej dzielnicy, gdzie bałam się chodzić wieczorem po ulicy, do zwykłego małego mieszkania w centrum. W Londynie zaczęłam też zarabiać pierwsze pieniądze. Jeździliśmy z Derekiem do Japonii na pokazy taneczne. Mieliśmy spore powodzenie, publiczność nas lubiła, bo tworzyliśmy pozytywną parę. Biła z nas ogromna energia, a dla ludzi to było najważniejsze.

– Jesteś najbardziej utytułowaną polską tancerką?
Chyba tak, choć od jakiegoś czasu nie tańczę turniejowo, ale myślę o tym, żeby wrócić. Wcześniej zarzekałam się, że już nie będę tego robić, że już mam dosyć, że chcę mieć swój własny kąt, blisko rodzinę i wewnętrzny spokój. Tak bardzo nie chciałam być sama.

– Jak udało Ci się to przetrwać?
Na pewno pomógł mi taniec, on zawsze nakręcał mnie pozytywnie, pomógł mi się zahartować.

– Czemu zatem wróciłaś z Londynu?
Byłam tam trzy lata. Dziś myślę, że mój powrót związany był z nieustającą presją psychiczną. Byłam najlepsza w kategorii do 21 lat, choć miałam dopiero 17. Trzeba było zatem skoczyć o kategorię wyżej i mierzyć się z dużo lepszymi tancerzami. Ta presja ze strony trenerki na jak najlepszy wynik, niestety, mnie zżarła. Wydawało mi się, że nie liczy się taniec, tylko wynik. Powoli traciłam ochotę do tańca. Byłam wypalona. Przez miesiąc siedziałam w domu. Odczucia Dereka chyba też były podobne, bo zrezygnował z tańca na rzecz swojej drugiej pasji – aktorstwa.

– Kto Cię wywabił z domu?
Zadzwonił trener z Niemiec, mówiąc, że ma dla mnie partnera, bardzo zdolnego, utalentowanego, który tańczył w zawodowcach i chce wrócić do amatorów, aby reprezentować Niemcy. Zgodziłam się i tańczyłam z nim przez rok w Niemczech. Ale nie było już tej energii, którą czułam wcześniej. Jakoś nie mogliśmy się zgrać. Zdecydowałam, że to nie ma sensu, że muszę odpocząć od tańca turniejowego. Wtedy też dostałam ofertę z Hongkongu, by uczyć w szkole tańca.

– I sama ponownie skazałaś się na zesłanie?
Długo się zastanawiałam, ale ja lubię podejmować kolejne wyzwania i pamiętałam, że Azja bardzo mi się podobała, uznałam, że wytrzymam. Ale nie wytrzymałam. Pojechałam na pół roku i już wsiadając do samolotu bardzo płakałam. Przez 14 godzin lotu nie spałam, tylko cały czas myślałam, że może by tak jeszcze wrócić.

– Rodzice nie mieli nic przeciwko? Przecież wciąż byłaś młodziutka…
Chciałam, więc pojechałam, choć tata kręcił nosem. W Hongkongu w ciągu dwóch dni znalazłam mieszkanie i zostałam na pół roku. Pracowałam tam także jako modelka, miałam bardzo dużo pracy i tylko dzięki temu nie miałam czasu, by myśleć o domu. Ale i tak tęskniłam jak szalona. Wróciłam na święta i dowiedziałam się, że Beata zapisała mnie na casting do „Tańca z gwiazdami”.

– I przez te wszystkie lata nie miałaś nikogo poza rodziną? Żadnego chłopaka, który by dał siłę i wsparcie?
Moja pierwsza miłość miała na imię Slavik. Spotykaliśmy się tylko na turniejach tańca, bo on mieszkał na stałe w Kanadzie. Turniej trwa kilka dni i to zdecydowanie nie wystarczy, by poczuć się z kimś bezpiecznie. Slavik często dzwonił, przegadywaliśmy wiele godzin przez telefon, ale i tak byłam samotna. Byliśmy ze sobą półtora roku. Z czasem spotykaliśmy się coraz rzadziej i rzadziej… ale dalej jesteśmy w przyjacielskim kontakcie.

– Jesteś podobna do swoich rodziców?
Na pewno tak. Myślę, że po mamie mam wrażliwość i delikatność. Po tacie odziedziczyłam zorganizowanie i umiejętność twardego stąpania po ziemi.

– Ktoś mi powiedział, że jesteś najbogatszą dziewczyną na Pomorzu.
Tak? Jezu! Ale bzdura... Moja rodzina jest całkiem normalna, rodzice zawsze ciężko pracowali. Oczywiście dzięki nim miałam w życiu szansę rozwijać swoje zainteresowania, mogłam wykorzystać okazje, jakie dostawałam od życia. Za to jestem im bardzo wdzięczna. Ale nie jestem dziewczyną z bogatego domu, od 18. roku życia utrzymuję się sama, jestem samodzielna, niezależna finansowo. Ale dla mnie w ogóle wielkim bogactwem jest rodzina. Mam dwóch braci i siostrę. Jeden z moich braci, Rafał, wyjechał do Szkocji i tam skończył informatykę na uniwersytecie. Założył rodzinę i zamieszkał w Szwajcarii, potem w Paryżu, a teraz otwiera firmę w Polsce. Ma przeuroczego rocznego synka, Dawida, który jest moim chrześniakiem i cieszę się, że wreszcie będę ich miała bliżej siebie. Drugi brat, Kazimierz, mieszka w Polsce, z nim mam mniejszy kontakt. Najbliższa jest mi oczywiście Beata, starsza ode mnie 14 lat. Jest siostrą i przyjaciółką. Jej mąż jest kolarzem... Znasz Piotra Wadeckiego? Oni też mają cudowne dzieciaczki – Julkę i Szymona. Mieszkają niedaleko rodziców, na Pomorzu, koło Kartuz. Tak, tak, jestem Kaszubką (śmiech). Nie wiem, jak dałabym sobie radę przez te wszystkie lata, gdyby nie świadomość, że oni wszyscy gdzieś są i czekają na mnie.

– Wspomniałaś, jak ciężko się funkcjonuje w show-biznesie… Ale mimo to wciąż w nim jesteś, zaczęłaś kolejną edycję „Tańca z gwiazdami”...
Tak, ale czuję się dziwnie. Z jednej strony robię to, co kocham, a popularność, którą przyniósł ten program, to całe życie medialne, wywiady, sesje – to miłe doświadczenie i bardzo się z tego cieszę. Z drugiej jednak strony czuję się w tym świecie totalnie samotna. Ludzie oceniają mnie na podstawie osiągnięć, pozornej pewności siebie, pozwalają sobie oceniać moje zachowanie i domyślać się, co czuję. Takie oceny często bolą, bo cały czas jeszcze uczę się dystansu do rzeczy, na które nie mam wpływu.

– Żałujesz, że wybrałaś takie życie?
Oczywiście, że nie! W życiu zawsze dostaje się coś za coś. Ale wiesz, ostatnio pomyślałam, że jak będę miała dzieci, to nie pozwolę im tak szybko opuścić rodziny, nie pozwolę im tak szybko dorosnąć, nie pozwolę, by w tak młodym wieku poznali, co to samotność.
Bo dla mnie szczęście jest wtedy, kiedy nie ma samotności. Kiedy budzisz się koło osoby, którą kochasz. A takiej osoby wciąż koło mnie nie ma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patka
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: B-B

PostWysłany: Wto 18:45, 27 Maj 2008    Temat postu:

Kocham jak ona opowiada...... uwielbiam ją;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.apiotrowska.fora.pl Strona Główna -> Nowości, newsy, skany.. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin